- Ale chce wiedziec...
- Innym razem, dobrze? - W głosie Aleksa było cos, co natychmiast doprowadziło ja do szału. - Jest ju¿ bardzo pózno. Powinnas wrócic do domu i pójsc spac. Sama tak powiedziałas. - Sama wiem, co powinnam - powiedziała, wstajac z kozetki. - Powinnam dowiedziec sie wiecej o sobie samej. O tobie. O naszej rodzinie. To ju¿ sie zaczeło, Alex. Zaczełam sobie przypominac i zrobie wszystko - wszystko - ¿eby jak najszybciej odzyskac pamiec. - Rozumiem, ale... - Doprawdy? - rzuciła gniewnie, po czym spojrzała na lekarza. -Pan te¿ rozumie? - Do diabła, Marla, przestan. Phil przyjechał tu w srodku nocy, wyswiadczajac ci przysługe, bo nie chciałas isc do szpitala. Ale on te¿ ma rodzine i chciałby jak najszybciej Czy na umowie o pracę na okres próbny przysługuje urlop wrócic do domu. Tak jak my. Robertson wsunał długopis do kieszeni. 243 - Nie ma problemu - powiedział, ale nie podał jej koperty. - Prosze mi powiedziec, co pani pamieta - zaproponował, zakładajac rece na piersi i nie wypuszczajac z dłoni dokumentów. Ślubne tradycje Nie dostanie ich ju¿ dzisiaj, wiedziała to. - Poza wypadkiem i narodzinami Jamesa pamietam tylko niewiele znaczace rzeczy. Jazde na koniach, suknie balowa, jakas rozmowe z Aleksem w holu naszego domu... ale to wszystko jest dosc niewyrazne. To tylko takie przebłyski. Mysle, ¿e gdybym przejrzała karte chorobowa przypomniałoby mi sie wiecej. - Pewnie ma pani racje - powiedział lekarz, jakby rzeczywiscie tak myslał. - Mo¿e przyjechałaby pani do kliniki za pare dni, a wtedy dam pani wszystko, co mogłoby pania zainteresowac. Do tego czasu moje dokumenty zostana ocenzurowane, pomyslała. Wyczyszczone. Zmienione. - Zgoda - obiecała, usiłujac przekonac sama siebie, ¿e nie jest ofiara spisku. Kiedy tu wróci, dokumenty beda nietkniete, znajdzie w nich dokładnie to samo, co znalazłaby dzisiaj. Po prostu naogladała sie filmów i tyle. Podeszła do umywalki, znalazła papierowy kubek i jeszcze raz przepłukała usta. - Dobrze. Kto wie, mo¿e do tego czasu odzyska pani pamiec. Był taki spokojny -jakby martwy. Poniewa¿ nie chodziło o jego ¿ycie, nie o jego pamieci była ta rozmowa. Robertson mógł sobie pozwolic na cierpliwosc, podczas gdy Marla czuła, pogoda jak ¿ycie umyka jej miedzy palcami, sypie sie jak piasek, a ona nie potrafi zacisnac dłoni, by je zatrzymac. Napiła sie wody. Z trudem poruszała szczeka. Miała wra¿enie, ¿e jej jezyk, dziwny i za du¿y, jest obcym ciałem, wydawało jej sie te¿, ¿e ciagle ma zadrutowane zeby. Od dwóch tygodni wykorzystywała tylko wargi, kiedy chciała cos powiedziec, teraz wiec z trudem zmuszała do pracy jezyk, zeby i szczeki. 244 Alex pomógł jej zało¿yc płaszcz, podczas gdy Phil wyłaczał swiatła. Razem wyszli na parking. Alex, obejmujac