tamtego dnia. Funkcjonariusze rozmawiali z sąsiadami, przyjaciółmi, krewnymi. Szukaliśmy
związku między nimi a bliźniaczkami Caldwell. Nic. – Potarł twarz dłonią. – Co oznacza, że wracamy do punktu wyjścia, do naszego przyjaciela. – Zrobił znak cudzysłowu w powietrzu. – Pozwolicie, że nie użyję słowa detektyw. To nie jest zbieg okoliczności. – Co jeszcze nie znaczy, że to on – wpadła mu w słowo Martinez. – Jeśli chcesz go w to wrobić, znajdź dowody. Rób, za co ci płacą. W tym momencie Hayes zauważył Bentza, który zmierzał prosto do jego biurka. – Zdaje się, że sam go o to zapytasz. – Uśmiechnął się po raz pierwszy tego dnia. – Jedziesz. – Owszem. – Bledsoe odsunął się, żeby Bentz miał dostęp do biurka. – Cześć, Bentz – powitał go. Bentz nie zwracał na niego uwagi, zmierzył go pogardliwym spojrzeniem. Wymachiwał brązową kopertą. – Dostałem to dzisiaj rano – powiedział i rzucił ją na biurko Hayesa. Zdjęcie. Fotografia przerażonej kobiety za kratą. Beżowe blondy dla kogo są idealne? Hayes poczuł, jak napinają się wszystkie mięśnie w jego ciele. Bentz odwrócił się przez ramię. – To moja żona – rzucił do Bledsoe. Martinez milczała wpatrzona w fotografię przerażonej kobiety. – A to taśma z motelu, do którego podrzucono zdjęcie. Kamera zarejestrowała biegacza. Zostawił to pod drzwiami i zniknął. Sprawdźcie kamery uliczne, może gdzieś jest. Może ją zobaczymy, jak wsiada do samochodu. Polski Bon turystyczny- kolejne ważne informacje – Ją? – Bledsoe ściągnął brwi. – Tak mi się wydaje. Taśma jest niewyraźna, ale może da się ją wyostrzyć, przybliżyć, zrobić powiększenie twarzy. – Znowu biegacz – mruknął Hayes. – No właśnie. Można je porównać z tym, co mamy z molo w Santa Monica. – Pokręcił głową. – Jeśli chodzi o biegaczkę spod domu Lorraine Newell, nie wiem, było za ciemno. Ale idę o zakład, że to ta sama osoba. – Kobieta, która skoczyła z Devil’s Caldron? – Nie. – Bentz wydawał się pewien. – Ale się znają. – O, cholera – zaklął Bledsoe. – Jonas, załatw dupka. – Bentz patrzył Hayesowi prosto w oczy. – Znajdź moją żonę. Zadzwonił telefon. Hayes dał Bentzowi znak, by poczekał, podniósł słuchawkę. – Detektyw Hayes. – Tu doktor O’Leary – odezwał się lekarz po drugiej stronie. – Mam wyniki. Bez niespodzianek. Kobieta, którą badałem, to z całą pewnością Jennifer Bentz. Rozdział 36 Dentz był w szoku. A przecież właśnie tego się spodziewał. Oczywiście, że w grobie leżała Jennifer. A więc minione dwanaście lat to prawda. Jennifer nie żyje, a sobowtór to tylko część planu, by go ściągnąć do Los Angeles. Poco? Żeby go dręczyć? Żeby porwać i torturować O1ivię? Żeby mordować? – Więc to wszystko to pogoń za duchem? – Bledsoe pokręcił głową. https://fashionistki/elzbieta-starostecka-co-sie-stalo-z-najwieksza-gwiazda-tredowatej/ – Nie. Zasłona dymna – poprawił Bentz. – A ty wciągnąłeś w to żonę? Na miłość boską, Bentz, związek z tobą niesie ryzyko. Nie tylko dla żony, ale i jej znajomych. Jeśli Bledsoe chciał rozjątrzyć jego rany, udało mu się to znakomicie, stwierdził Bentz. Błysk w oku Bledsoe potwierdzał, że o to mu chodziło. – Poszukajmy osoby, która za tym wszystkim stoi – powiedział Bentz. – Co oczywiście oznacza, że ty jesteś poza podejrzeniami. – Bledsoe wypił łyk kawy, żeby ukryć uśmiech. – Nie porwałem własnej żony! – Bentz po raz kolejny nakazał sobie zachować spokój. Bledsoe chce tylko zwalić wszystko na niego. Jak zawsze.